Nie powiem, lubię czasem obejrzeć ten typ horroru. Nie jest to zazwyczaj coś bardzo ambitnego, ale też nie na to się nastawiam. Nastawiam się na to, że może być strasznie (czasem, jeżeli trochę "pomogę" filmowi), trochę krwawo. Traktuję to jako rozrywkę bez zbędnego myślenia.
Slasher był popularny w latach 1978- 1985 i 1996- 1999. Wtedy powstało najwięcej kultowych dziś slasherów.
Ze slasherów, które widziałem podoba mi się:
"Piątek trzynastego": części I, II, III, IV. Później to już debilizm, trochę VI jest lepsza, ale i tak do niczego. V i "W piekle" to totalne dno. VII i VIII też kiepskie.
"Straszne opowieści", "Zaułek kochanków", "Nikt Cię nie usłyszy", "Krzyk", "Koszmar minionego lata" to horrory typowe dla drugiej połowy lat 90 i te są akurat dobre, czego nie można juź powiedzieć o ich następnych częściach (dotyczy tych, które mają kontynuację).
"Koszmar z ulicy wiązowej"- też fajny, ale zawsze tylko pierwsza połowa filmu jest straszna, a druga robi się ciut śmieszna i schematyczna.
"Halloween"- widziałem tylko ten z 1998 roku (H20). Może być.
Poza tym "Bal maturalny" mi się podoba.
"Teksańska..." jest dla mnie kiepskim filmem. I nowa i stara, ogólnie cała seria.
Generalnie slashery fajnie się ogląda, jeżeli ma się niewielkie wymagania co do scenariusza, czegoś oryginalnego, bo powiedzmy sobie, slasher to nurt w którym trudno o oryginalność, unikatowość.
Chyba jeszcze temat mi się nie wyczerpał, więc później coś dopiszę.
FREUDSTEIN