Co do tego, że nie ma co próbować bym się nie zgodził. Co prawda filmy, które chcą zadowolić wszystkich, czyli także tych półgłówków są filmami papkowymi, komercyjnymi. Ale w wybranej klasie społeczeństwa - inteligenckiej na przykład - jest to możliwe. Przecież większość mądrych filmów, tzw. "niekomercyjnych" powstała ze względu na to, że reżyser chciał zadowolić właśnie tych wymagających (abstrahując już od wypowiedzi w tym topicu), tych poszukujących refleksji. Gdyby robił to tylko ze względu na forsę (siebie), zrobił by jakiś kolejny film z serii "Dużyna A the movie" i siema.
Pisarze, reżyserzy chwalą się, że robią film dla siebie, a nie dla czytelnika/widza. Lecz co to znaczy? Przecież największą satysfakcje daje im jak ich książka/film zmienia ludzi, jak ludziom się podoba, jak krytycy ją chwalą. Oczywiście jes jeszcze drugi wariant : "pieniądze, forsa, fufu no i oczywiście szmal".