Ja to przeżyłem. Ponad 30 kartonów książek i komiksów. Opróżniałem mieszkanie na czas remontu.
Doradzam kartony, ale nie takie z pierwszego lepszego spożywczego po chipsach czy makaronach. Takie są dobre na ubrania, ew. małe książki.
Lepiej zainwestować w dobre kartony przeprowadzkowe (z Castormany na przykład). Zeszytówki układałem po kilka między integralami. Wszystko na ścisk, wolne miejsca wypełniłem folią, żeby nie latało. Folię gromadziłem od dłuższego czasu z zamówień.
Tylko fakt, że ja sam przewoziłem te kartony do miejsca zastępczego, a znosiłem je i wnosiłem z dwoma kumplami, którzy wiedzieli, żeby nie rzucać pudłami, bo jest tam coś cennego.