Wykopali Maleńczuka i Prokopa, powrócił Kubuś W. Czyli komisja wróciła do oryginalnego składu.
W sumie - 4 edycje jak na Polskę... ile jeszcze dobrze śpiewających ludzi tu może być?
Dlatego wolę oglądać amerykańską wersję. Tutaj przynajmniej większy wybór talentów - co prawda kolesie w większości wyglądają i brzmią jak wykastrowany Justin Timberlake, a laski śpiewają Celine Dion... ale mimo wszystko. Rozwala mnie jeden koleś, jak to mówi jury "rocker". Od razu widać że dla niego szczytem ostrego rocka jest Creed - takie same gesty na scenie jak ich niedoszły wokalista. Rozwiany włos, rozpięta koszula, machanie statywem - komedia. Najlepsze jednak jest to, że w jednym z programów zaśpiewał... piosenkę Michaela Boltona. YEAH! ROCK! ARRGHHH...
Amerykanie potrafią robić lepsze show - sposoby eliminacji w poszczególnych etapach sa o wiele fajniejsze dla widza niż u nas. No i w końcu amerykański "czarny charakter" w komisji, czyli Simon Cowell, bije Wojewódzkiego na głowę. Nie popisuje się, tylko szczerze mówi co myśli i niszczy ludzi.