Motorpsycho - "Timothy's Monster" - norwescy kultowi psycho-acid-hippie-noise-grunge-metal-odlotowcy. Naprawdę trudno zaszufladkować ich muzykę, chociaż sami przyznają się do fascynacji takimi artystami jak: Motorhead, The Who, Led Zeppelin, Beatles, Sonic Youth, Sun Ra, John Coltrane, Bob Dylan, Captain Beefheart, Kiss, King Crimson.
A fanami Motorpsycho są np. Queens Of The Stone Age. Polecam każdemu fanowi rockowego grania. No może poza miłośnikami art rocka. I blackmetalu.
Trans Am, słucham na zmianę płyt
"TA" i
"Liberation". Pierwsza została zjechana przez krytykę, ja ją uwielbiam, między innymi dlatego, że momentami brzmi jak soundtrack do "Miami Vice", te klawisze. Generalnie Trans Am to postrockowcy, dużo tam automatów perkusyjnych i plastikowych klawiszy, ale potrafią też przyłoić niczym Shellac, sporo kawałków to stricte gitarowa nawalanka. Druga z wymienionych przeze mnie płyt brzmi jak połączenie Kraftwerk, Joy Division, New Order i AC/DC. Fantastyczna sekcja rytmiczna. Do tego w warstwie tekstowej zespół zajmuje się wojną w Iraku oraz polityką Busha. Ale bez moralizatorstwa i wyśmiewania, raczej budują przerażąjący wizerunek zniewolenia i ogłupienia społeczeństwa.
Przykro, że materiał na tym koncercie obejmuje jedynie "Ten". Zaiste przemiło by było posłuchać utworow z pozniejszych płyt na koncercie akustycznym. A tak to koncert przerodził się w wielkie jamowanie.
Może i przykro, ale przecież ten koncert został nagrany niedługo po wydaniu "Ten" i nie mieli innych kawałków. A po wydaniu "Vs" już olali MTV.